W polityce obowiązuje zasada, by się nie wyróżniać. Polityk nie powinien przyciągać uwagi strojem, to nie zazwyczaj budzi nienajlepsze skojarzenia u wyborców. Są jednak politycy – i polityczki – które nie boją się kolorów i konsekwentnie wykorzystują je jako narzędzie uprawiania polityki. Do grona miłośniczek „power dressingu” należy Nancy Pelosi, amerykańska polityczka, jedna z liderek Partii Demokratycznej.
Podczas wizyty na Tajwanie, przeciw której niezwykle głośno protestował Pekin, uznający Tajwan za zbuntowaną prowincję, Nancy Pelosi miała na sobie różowy garnitur. Przykuwała wzrok od momentu, gdy wysiadła z rządowego samolotu na płytę lotniska w Tajpej, ale dobór nietypowego w polityce koloru był świadomą decyzją i komunikatem wysłanym pod adresem władz w Pekinie.
Nancy Pelosi i power dressing w polityce
Spikerka Izby Reprezentantów wielokrotnie udowadniała, że kolor ubrania czy nawet tak drobnego akcesorium jak apaszka może nieść ze sobą bardzo konkretną symbolikę. Power dressing, którego kluczowym elementem jest ubranie się w jeden kolor od stóp do głów, dopracowała do takiego stopnia, że spójną częścią swoich stylizacji uczyniła nawet maseczkę.
Wydaje się, że róż jest ulubionym kolorem Pelosi. Miała go na sobie w programach telewizyjnych, a także w trakcie oficjalnych wystąpień i uroczystości – na przykład podczas zaprzysiężenia do Kongresu. Nawet na swoich zdjęciach profilowych w mediach społecznościowych jest ubrana właśnie na różowo.
Róż Pelosi wybrała również na swoją niedawną wizytę w Azji. Co ciekawe, jasnoróżowy garnitur polityczka miała na sobie kilka godzin wcześniej, w trakcie swojego wystąpienia w parlamencie w Malezji. Nie zdecydowała się jednak na zmianę ubrania na potrzeby wizyty na Tajwanie.