Obie książki plasują się jakby na przeciwległych biegunach nie tylko dlatego, że jedna jest klasyczną biografią, druga zaś powieściowym romansem. Różnicę widać już w samym tytule.
Biografia napisana przez Anne Edwards nosi podtytuł „Primadonna stulecia”. Tak nazwano Marię Callas za życia, by podkreślić jej absolutną pozycję w świecie opery. Żadna inna operowa gwiazda, jaka pojawiła się po niej, nie zasłużyła na to określenie.
Czytaj więcej
Kto chce z filmu „Maria Callas” poznać życie, a zwłaszcza tajemnice bohaterki, będzie rozczarowany. Ale w zamian otrzyma wysmakowane obrazy oraz opowieść o samotności i odchodzeniu. I oczywiście budzącą emocje Angelinę Jolie.
Daisy Goodwin zatytułowała zaś powieść „Diwa”. Współczesny świat bardzo szafuje tym określeniem w stosunku do różnych artystek. Można zrozumieć, że autorka chciała przybliżyć w ten sposób czytelnikowi XXI wieku pozycję Marii Callas, ale jeśli określenie „diwa”, nachalnie nadużywane w całej powieści, wkłada w usta jej bohaterów, jest w tym absolutny fałsz. Dla wszystkich była ona primadonną, „diwa” w tamtym czasie zabrzmiałoby zbyt prostacko.
Co działo się po śmierci Marii Callas
Książkę Anne Edwards wydawnictwo Znak udostępniło polskiemu czytelnikowi jakieś dziesięć lat temu. Teraz zdecydowało się – i słusznie – ją wznowić. Amerykańska pisarka, autorka wielu biografii koronowanych głów i słynnych aktorów, swą opowieść o Marii Callas opublikowała w 2001 roku.