Maria Callas w wersji prawdziwej i z kiepskiego romansu

Wejściu do kin filmu „Maria Callas” z Angeliną Jolie w roli głównej towarzyszy pojawienie się dwóch książek o śpiewaczce stulecia. Są modelowym wręcz przykładem tego, jak można i jak nie należy pisać o sławnych ludziach.

Publikacja: 06.02.2025 05:14

Maria Callas. Primadonna stulecia. Wydawnictwo Znak

Maria Callas. Primadonna stulecia

Maria Callas. Primadonna stulecia. Wydawnictwo Znak

Foto: Cecil Beaton

Obie książki plasują się jakby na przeciwległych biegunach nie tylko dlatego, że jedna jest klasyczną biografią, druga zaś powieściowym romansem. Różnicę widać już w samym tytule.

Biografia napisana przez Anne Edwards nosi podtytuł „Primadonna stulecia”. Tak nazwano Marię Callas za życia, by podkreślić jej absolutną pozycję w świecie opery. Żadna inna operowa gwiazda, jaka pojawiła się po niej, nie zasłużyła na to określenie.

Czytaj więcej

Film „Maria Callas”. Bardzo trudne zadanie dla Angeliny Jolie

Daisy Goodwin zatytułowała zaś powieść „Diwa”. Współczesny świat bardzo szafuje tym określeniem w stosunku do różnych artystek. Można zrozumieć, że autorka chciała przybliżyć w ten sposób czytelnikowi XXI wieku pozycję Marii Callas, ale jeśli określenie „diwa”, nachalnie nadużywane w całej powieści, wkłada w usta jej bohaterów, jest w tym absolutny fałsz. Dla wszystkich była ona primadonną, „diwa” w tamtym czasie zabrzmiałoby zbyt prostacko.

Co działo się po śmierci Marii Callas

Książkę Anne Edwards wydawnictwo Znak udostępniło polskiemu czytelnikowi jakieś dziesięć lat temu. Teraz zdecydowało się – i słusznie – ją wznowić. Amerykańska pisarka, autorka wielu biografii koronowanych głów i słynnych aktorów, swą opowieść o Marii Callas opublikowała w 2001 roku.

Anne Edwards Maria Callas. Primadonna stulecia. Wydawnictwo Znak

Anne Edwards Maria Callas

Anne Edwards Maria Callas. Primadonna stulecia. Wydawnictwo Znak

Foto: Cecil beaton

Ćwierć wieku temu Anne Edwards dysponowała już wieloma opracowaniami, jakie się ukazały. Wiele skrywanych wcześniej momentów życia Marii Callas zostało zatem zbadanych przez innych, a autorka wszystko to starannie zebrała i ułożyła z tego własną opowieść.

Tę książkę o potoczystej narracji świetnie się czyta. Anne Edwards umiejętnie balansuje między życiem prywatnym a artystycznym, więc można ją polecić zarówno fanom opery, jak i tym, którzy po prostu chcą poznać Marię Callas. A dostarczy im więcej interesującej wiedzy niż film Pablo Larraína. Autorka też unika taniej sensacyjności, co widać choćby we fragmentach dotyczących śmierci Marii Callas, i tego, co działo się później z jej majątkiem, bo tu wciąż są pytanie bez odpowiedzi.

Romans Marii Callas z Aristotelisem Onasisem

Najmniejszych obaw przed wejściem w sferę domysłów i konfabulacji nie miała natomiast autorka „Diwy”. Poza kilkoma retrospekcjami powieść Daisy Goodwin skupia się na burzliwym romansie Marii Callas z jej rodakiem miliarderem Aristolisem Onasisem. Ich związek był łakomym kąskiem dla mediów przez szereg lat, bo oboje byli przecież wcześniej w małżeńskich związkach i taka miłość sześć dekad temu bulwersowała.

Maria Callas „Diwa”. Wydawnictwo Marginesy 2025

Maria Callas „Diwa”

Maria Callas „Diwa”. Wydawnictwo Marginesy 2025

Foto: Wydawnictwo Marginesy

Była to, jak dziś wiadomo, love story bez happy endu. Onasis rozwiódł się z żoną, ale ożenił się z wdową po prezydencie Johnie Kennedym, co, jak sądził, bardziej mu się opłacało biznesowo.

Czy doszło do spotkania Marii Callas z Marilyn Monroe

Daisy Goodwin wykorzystał historię ich związku do stworzenia melodramatycznej powieści. Można byłoby przystać na taką konwencję, gdyby autorka nonszalancko nie naginała przy tym faktów. Amerykańskiej dziennikarce Elsie Maxwell, specjalizującej się w towarzyskich plotkach, przypisała wręcz diaboliczną rolę w aranżacji tej love story, choć ze względu na jej lesbijskie skłonności Callas bardzo jej nie lubiła.

Autorka powieści wymyśliła też rozmowę Marilyn Monroe z Marią Callas – dwóch kobiet instrumentalnie traktowanych przez wpływowych mężczyzn. Obie wystąpiły na słynnym koncercie w 1962 roku z okazji urodzin prezydenta Kennedy’ego, na którym Callas zaśpiewała arię z „Carmen”, a Marilyn Monroe „Happy Birthday”. Nie ma jednak potwierdzenia, że doszło wówczas do ich spotkania.

Najbardziej wzrusza zaś rozdzierająca serce scena, gdy po utrzymywanym w tajemnicy porodzie Maria Callas dowiedziała się, że jej dziecko umarło. Rzeczywiście zaszła w ciążę z Onasisem, nie ma jednak dowodów, że urodziła. Wiadomo natomiast, że on namawiał ją na aborcję.

Czegoż jednak się nie robi, by melodramat wyciskał łzy z oczu czytelników. Maria Callas zasługuje jednak na coś znacznie więcej niż powieść harlequinową.

Obie książki plasują się jakby na przeciwległych biegunach nie tylko dlatego, że jedna jest klasyczną biografią, druga zaś powieściowym romansem. Różnicę widać już w samym tytule.

Biografia napisana przez Anne Edwards nosi podtytuł „Primadonna stulecia”. Tak nazwano Marię Callas za życia, by podkreślić jej absolutną pozycję w świecie opery. Żadna inna operowa gwiazda, jaka pojawiła się po niej, nie zasłużyła na to określenie.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Książki
Bill Gates poleca książki do przeczytania w święta. AI, JFK i ikona sportu
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Książki
Książki, serial i playlista na Spotify: Bill Gates poleca rozrywkę na wakacje
Książki
Polska fabryka w nowym kryminale Roberta Małeckiego. Nietypowa współpraca
Książki
Poprawki w słynnych kryminałach Agathy Christie. Znikają „obraźliwe fragmenty”
Książki
Poprawki w słynnych książkach dla dzieci. Usunięto słowa uznane za obraźliwe