„Emily w Paryżu”, serial opowiadający o perypetiach młodej Amerykanki, która przeprowadziła się do stolicy Francji, należy do najbardziej dochodowych produkcji platformy streamingowej Netflix. Zwolenników ma tyle samo, co i krytyków, oglądają go miliony widzów na całym świecie – zarówno ceniących produkcję, jak i nie.
Serial cieszy się dużym zainteresowaniem widzów niemal od początku. Już po pierwszym sezonie zdobył rzeszę fanów i fanek na całym świecie, a później było tylko lepiej. Do tego stopnia że Netflix, po zakończeniu drugiego sezonu, zamówił od razu dwa kolejne.
O popularności serialu „Emily w Paryżu” mówią nie tylko liczby. Dowodem na to są także tłumy fanów i fanek tej produkcji, którzy odwiedzają stolicę Francji. Dzięki nim miejsca, które do niedawna znali tylko paryżanie, przeżywają oblężenie. Restauracje, piekarnie, kawiarnie czy hotele zarabiają na tej popularności, ale nie wszyscy są zachwyceni.
Czytaj więcej
„Emily w Paryżu” to wielki sukces Netfliksa. To także fenomen: z jednej strony serial bardzo popularny, z drugiej strony – krytykowany przez tych, którzy go oglądają. Jak to wytłumaczyć? To zjawisko dobrze opisuje określenie „hate watching”.
„Emily w Paryżu". Co paryżanie sądzą o serialu?
W historycznej Dzielnicy Łacińskiej Paryża, obejmującej północną część V dzielnicy oraz wschodni kawałek dzielnicy VI, w odległości krótkiego spaceru od niezwykle popularnego wśród turystów kościoła pod wezwaniem świętej Genowefy, znajduje się Place de l'Estrapade. I choć miejscu temu nie można odebrać uroku – pełne jest bowiem fontann, ławek, kawiarni i prawdziwie paryskiego klimatu – to jeszcze do niedawna nie było ono uczęszczane przez turystów zbyt często.