Wśród firm działających na rynku dóbr luksusowych taka praktyka niszczenia niesprzedanych produktów (przez spalenie, ale też na przykład cięcie) nie jest odosobniona. W raportach organizacji ekologicznych i pozarządowych przewijają się też takie marki jak Louis Vuitton, Gucci, Dior czy Saint Laurent, należące do globalnych koncernów LVMH i Kering. Przykładowo – w 2023 roku LV zgłosił utylizację „unsold goods” o wartości aż 3,2 miliarda euro.
Firmy nadal niszczą nowe ubrania? Winna „legislacyjna półpróżnia”?
– Mimo coraz ostrzejszych regulacji środowiskowych w UE, w tym zakazu niszczenia niesprzedanych tekstyliów, wciąż istnieje wiele luk: przepisy dotyczą tylko określonych kategorii, wdrażane są etapami, a firmy mogą przenosić proces utylizacji poza Unię. To właśnie ta legislacyjna półpróżnia i globalna struktura produkcji sprawiają, że praktyka nadal bywa stosowana, choć markom coraz trudniej ją ukrywać – mówi w rozmowie z Well.pl Martyna Zastawna, ekspertka do spraw klimatu i mentorka biznesu.
Zastawna przypomina, że firmy mają obowiązek raportowania niesprzedanych produktów. Ograniczono również możliwość ich niszczenia.
„Regulacje (np. francuska ustawa o gospodarce cyrkularnej) i presja opinii publicznej spowodowały deklaracje firm o ograniczeniu destrukcji. (...), ale raporty pokazują, że problem nadwyżek i nie zawsze jawnych praktyk nadal istnieje, a na wysypiska śmieci trafia coraz więcej odpadów tekstylnych, w tym ubrań i dodatków z najwyższej półki” – zauważa Well.pl.
Czytaj więcej: Oto skandaliczna plama na rynku dóbr luksusowych. 90 milionów puszczone z dymem