Opublikowany przez Changing Markets Foundataion raport nosi tytuł „Anonimowi syntetykoholicy”. Autorzy dokumentu chcieli podkreślić, że jeśli chodzi o odejście od tkanin opartych na paliwach kopalnych, branża mody ma przed sobą jeszcze bardzo dużo pracy.
Co ważniejsze jednak – „greenwashing”, a więc wprowadzanie opinii publicznej w błąd, jeśli chodzi o politykę firmy w kwestiach ekologicznych, stał się powszechnym zjawiskiem, wręcz narzędziem marketingowym pozwalającym podnosić sprzedaż. Zdaniem autorów raportu problem dotyczy całego rynku. Co ciekawe, krytyka nie ominęła marek przedstawiających się jako świadome, takich jak Patagonia.
Moda na greenwashing
„Marki błyskawicznie wykorzystują pragnienie klientów podejmowania świadomych ekologicznie decyzji zakupowych, używając określenia zrównoważony jako skutecznego chwytu marketingowego. Niestety, w przypadku znakomitej większości z nich deklaracje o proekologicznych działaniach nie mają pokrycia w praktyce. Uprawiają greenwashing, nie wprowadzają recyklingu materiałów” – powiedziała Urska Trunk z fundacji Changing Markets.
Czytaj też: „Tęczowy biznes”: marki zarabiają w najlepsze na ruchu LGBT
Zdaniem autorów raportu większość europejskich marek uprawia greenwashing. Przeanalizowane komunikaty dotyczące działań proekologicznych w 59 procentach okazały się nie mieć pokrycia w faktach lub wprowadzały klientów w błąd. Najwięcej zarzutów skierowano pod adresem takich gigantów jak H&M, Marks & Spencer czy ASOS. Dla przykładu, w przebadanych przez autorów raportu próbkach z kolekcji Conscious produkowanej przez H&M wykryto większą zawartość tkanin syntetycznych (72%) w porównaniu z podstawową kolekcją tej marki (61%)
Jak stwierdzają autorzy raportu, obecnie 69 procent tkanin wykorzystywanych w przemyśle odzieżowym to tkaniny sztuczne. Ta wartość do 2030 roku wzrośnie do 75 procent. Produkcja tkanin syntetycznych obecnie pochłania 1,25 miliarda baryłek ropy naftowej, więcej niż roczne zapotrzebowanie Hiszpanii na paliwa kopalne.