Komentatorzy i eksperci, którzy występują w telewizji, często siedzą na tle półek uginających się pod ciężarem książek. Wiele osób chciałoby mieć podobnie urządzone mieszkanie czy dom. Zamiast jednak kupować książki, wiele osób woli sięgnąć po puste obwoluty. Trend, na którym zarabiają również profesjonalni projektanci wnętrz, zyskał na sile w dobie popularności wideokonferencji czasów pandemii, a także rynkowej ekspansji e-booków.
Książka jako symbol statusu
Od lat widzimy w mediach dziennikarzy, prawników, naukowców i innych ekspertów, którzy wypowiadają się w telewizji, siedząc w swoich mieszkaniach na tle półek z książkami. W oczach odbiorców taki zabieg podnosi wiarygodność tych osób i sprawia, że uważa się ich za kompetentnych, oczytanych i inteligentnych.
Czytaj więcej
Stare meble i inne produkty z Ikei robią furorę. Ci, którzy kupili je kilka dekad temu, sprzedają je za wielokrotność ich pierwotnej ceny, a kolekcjonerzy designu poszukują przedmiotów ze starych kolekcji marki.
Posiadanie książek (dodajmy: książek, które się czyta) to też stały element wystroju wnętrz w domach miłośników literatury oraz ludzi aspirujących do miana intelektualistów. Tymczasem w dobie spadku czytelnictwa i zdalnej komunikacji popularność zyskuje kontrowersyjny trend: ozdabianie swoich półek atrapami książek
Zdając sobie sprawę z wagi psychologicznego triku z książkami na półkach, ludzie darują sobie kupowanie tych prawdziwych. Zamiast nich — inwestują w puste w środku atrapy, czyli w zasadzie same okładki lub nawet rzędy składające się jedynie z grzbietów książek.