O tym, że rosnąca chińska gospodarka napędza popyt także na produkty luksusowe, z których słyną europejskie marki, wiadomo od dawna. Marki modowe, producenci biżuterii i firmy zegarkowe – to całe sektory europejskiej gospodarki, których przychody rosną dzięki wydatkom chińskich konsumentów. W wielu krajach Europy butiki marek luksusowych w dużym stopniu „żyją” z zakupów realizowanych przez bogatych chińskich turystów – przynajmniej tak było przed pandemią.
Chińczycy, także młodzi, znacząco różnią się od swoich rówieśników w Europie. Podczas gdy na Starym Kontynencie coraz większą popularność zyskują hasła zrównoważonej mody, recyklingu, mody etycznej i odpowiedzialnego kupowania, w Chinach klienci i klientki wciąż jeszcze nastawieni są mocno na konsumpcję.
Różnice widać gołym okiem: gdy wiosną 2021 roku pojawiły się informacje, że europejskie marki odzieżowe kupują w Chinach bawełnę produkowaną przez zatrudnianych w quasi-niewolniczym systemie Ujgurów, rdzennych mieszkańców prowincji XInjiang, konsumenci w Europie zaczęli domagać się od marek odzieżowych jasnych deklaracji, że nie zamawiają surowca w Chinach. To z kolei ściągnęło na te marki gniew klientów w Chinach. Taki los spotkał między innymi szwedzki H&M.
Czytaj więcej
H&M, który naraził się chińskim władzom zajmując krytyczne stanowisko w sprawie prześladowanej mniejszości Ujgurów, opublikował oficjalnie oświadczenie w sprawie bojkotu, którego jest ofiarą. Czy to zakończy prowadzoną w Chinach kampanię przeciw tej firmie?
Konsumpcyjne postawy Chińczyków są na tyle powszechne, że w ostatnich miesiącach przyciągnęły uwagę władz. Pekin rozpoczął kampanię piętnującą kult bogactwa w mediach społecznościowych. Jednak działania władz Chin nie są w stanie w krótkim czasie zmienić nastawienia młodych Chińczyków, którzy w dużym stopniu marzą o tym, by odnieść sukces w życiu i dla realizacji tego celu są gotowi sporo poświęcić, także swoje życie prywatne.