W wieżowcu przy 432 Park Avenue mieszkają najbogatsi ludzie w Nowym Jorku. Są wśród nich biznesmeni czy gwiazdy szołbiznesu (do niedawna właścicielką apartamentu była np. Jennifer Lopez). Różni ich wiele rzeczy, ale jedno łączy: mają przekonanie, że zamieszkali w budynku, który okazał się kosztownym bublem.
Nowy Jork. Apartamentowiec chwieje się na wietrze
Wydawać by się mogło, że nie ma nic lepszego niż posiadanie luksusowego apartamentu z zapierającym dech piersiach widokiem na panoramę miasta. Tymczasem te wysokie konstrukcje wymagają od architektów i konstruktorów niezwykłej precyzji i wyobraźni. W innym wypadku życie jego przyszłych mieszkańców może zamienić się w koszmar.
Czytaj więcej
Od premiery klipu z udziałem Nicole Kidman wyreżyserowanego przez Baza Luhrmanna minęło 16 lat, ale reklama perfum Chanel nadal robi wrażenie. I wciąż pozostaje najbardziej kosztowną produkcją tego typu.
Tak było w przypadku rezydentów najwyższego apartamentowca na świecie przy 432 Park Avenue w Nowym Jorku. Zbudowano go w 2015 roku. Od pewnego czasu majętni mieszkańcy mierzącego 426 metrów budynku borykają się z problemami, które utrudniają im codzienne funkcjonowanie.
Pod koniec września 2021 roku złożyli oni pozew przeciw deweloperom, żądając odszkodowania opiewającego na ponad 120 milionów dolarów. Na długiej liście problemów i zastrzeżeń do stanu technicznego budynku znajdują się między innymi częste zalania, przecieki, notorycznie zacinające się windy czy przerażające dźwięki, które wydają ściany i sufity chwiejącego się budynku – zwłaszcza przy silnych powiewach wiatru.
Do listy zażaleń doszły też kwestie finansowe. W ciągu pięciu lat roczne opłaty związane z konserwacją budynku wzrosły ponad dziesięciokrotnie. Z kolei kwota ubezpieczenia nieruchomości, którą płacą właściciele mieszkań w 432 Park Avenue jest obecnie trzykrotnie wyższa niż gdy się wprowadzali.
Czytaj więcej
Brytyjska stolica ma za sobą trzy dekady nieustannego boomu budowlanego. W 2000 roku w Londynie były tylko dwa wieżowce, dzisiaj jest ich kilkadziesiąt. Takie zmiany zawsze mają konsekwencje
Ze śledztwa przeprowadzonego przez dziennikarzy „New York Timesa” wynika, że spośród 25 najwyższych apartamentowców w tym mieście, jedynie 3 spełniają wszystkie wymogi dotyczące bezpieczeństwa. Dlaczego tak niewielka część nowojorskich apartamentowców spełnia standardy bezpieczeństwa? Zdaniem dziennikarzy badających ten temat, wynika to z galopującego tempa rozwoju centrum miasta. Od kilkudziesięciu lat trwa nieustający wyścig o każdy metr kwadratowy gruntu – i o jak najszybszy zwrot z olbrzymich inwestycji w nieruchomości.
Kiedy więc deweloperowi udaje się kupić działkę, często nie chce on czekać czekać na uzyskanie wszystkich zgód czy certyfikatów – procedury potrafią ciągnąć się latami. Zamiast czekać, deweloper czym prędzej zabiera się za budowę. Nie należy do rzadkości zjawisko, kiedy stosowne pozwolenia przychodzą nawet kilka lat po wprowadzeniu się do budynku pierwszych mieszkańców.
Nowy Jork: jak mieszka się w luksusowych apartamentowcach?
O niedogodnościach, jakie mogą wiązać się z mieszkaniem na wysokich piętrach apartamentowca, mogą się przekonać rezydenci szeregu innych luksusowych obiektów. I wcale nie chodzi o „problemy pierwszego świata”, ale poważne konstrukcyjne defekty, które mogą zagrażać życiu ludzi.
Jednym z takich budynków jest „Millenium Tower” w San Francisco. Liczący 197 metrów wieżowiec wybudowano na niestabilnym, piaszczystym podłożu. Z tego powodu konstrukcja się osuwa, sprawiając, że na ścianach i oknach pojawiają się pęknięcia. Pomimo niekończących się napraw, rozważa się zrównanie niebezpiecznego budynku z ziemią.
Czasem wieżowce mogą stwarzać zagrożenie również dla otoczenia. Przykładem jest londyński wieżowiec, który ze względu na swój kształt nazwano „Walkie-Talkie”. Tworząc efekt soczewki, szklana fasada budynku odbija światło słoneczne. W 2013 roku stopiło ono części w jednym z zaparkowanych nieopodal samochodów. Innym problemem londyńskich drapaczy chmur jest wiejący na wyższych wysokościach wiatr, powodujący przenikliwy ziąb, przez co balkony w tamtejszych apartamentach kompletnie nie mają racji bytu.
Problemów nie brakuje też w Dubaju – mieście z jedną z największych na świecie liczbą drapaczy chmur. W 2015 roku w jednym z najwyższych na świecie apartamentowców, „Torch Tower” (po angielsku „torch” to „pochodnia”), wybuchł pożar. Kawałki nieodpornego na wysokie temperatury aluminium i szkła zaczęły spadać na ludzi na chodniku.
Źródło: The Telegraph