Materiał przygotowany przez Zieta Studio
Fundamentem działań Oskara Zięty jest fascynacja materiałem. Jego pierwszy zachwyt metalem pojawił się, gdy jako kilkuletni chłopiec obserwował obróbkę w pracowni kowalskiej dziadka. Ziętę najbardziej pasjonowała transformacja – zmiana formy, nadanie innego znaczenia czemuś, co wcześniej zdawało się być bezkształtnym, brzydkim elementem. Na tej nieustannej przemianie artysta dziś opiera swoje działania.
Rzeźbione powietrzem
Dłutem Zięty jest powietrze. Rzeźbi technologią, procesem, deformacją. Stabilizuje cienkie metalowe membrany do trójwymiarowych form. A korzystając z definicji rzeźby publicznej, stara się pod pretekstem sztuki transformować miejsca jej przeznaczenia. W przestrzeni publicznej Zięta kojarzony jest głównie z realizacji pawilonu miejskiego Nawa we Wrocławiu. W 2016 roku, niejako pod pretekstem sztuki, artysta zainicjował metamorfozę zapomnianej wówczas Wyspy Daliowej, która dziś jest nowym punktem na turystycznej mapie miasta.
Jako architekt-urbanista Zięta potrafi patrzeć na rzeźbę skalą miejską. Obrazują to zarówno formaty, jak i lokalizacje jego obiektów. Poza lokalną sceną artysta gości w Londynie, Singapurze czy Dubaju. Wrocław dobrze zna Ziętę z „Nawy”, mniej z „Koniczyny”, Warszawa lepiej z „WIR-u”, mniej z „Firefly”, czyli „Świetlików”, które w 2017 roku były pierwszą realizacją rzeźbiarską Oskara Zięty dedykowaną inwestycji mieszkaniowej.
Rok 2024 jest kontynuacją tej pięknej inicjatywy budżetowania sztuki w kosztorysach osiedli mieszkaniowych. A do której Oskar Zięta zachęca, wzorem zasady „Kunst am Bau”, czyli tzw. sztuce w budownictwie, która w krajach takich jak Niemcy, Szwajcaria czy Holandia zakłada przeznaczanie od 0,5 proc. do 2 proc. całkowitego budżetu projektu budowlanego na elementy artystyczne. Przepisy lokalnie się różnią, ale spójnie sprzyjają istocie obecności sztuki w miejscach publicznych zarówno tej finansowanej przez instytucje państwowe, ale też prywatnych inwestorów. W niemałej skali ideę sztuki w budownictwie wdrożył deweloper RealCo, który do współpracy zaprosił Oskara Ziętę. Tak powstał „Hempel”, prawie 9-metrowa, stalowa rzeźba, którą Zięta zaprojektował swoją ulubioną metodą site specific – czyli tworząc obiekt dedykowany lokalizacji.
Metalowa konstrukcja na swoje miejsce docelowe została przetransportowana śmigłowcem
Translacje form
Oskar Zięta lubuje się w translacji formy. Poszukuje inspiracji w głębokim DNA miejsca. Artysta nie „wkleja” gotowych obiektów w przypadkowe przestrzenie. Studiuje lokalizację, jej historyczne i współczesne konteksty. Jego obiekty rodzą się z otoczenia. Tak było z wrocławską „Nawą”, która jest translacją konstrukcji łukowych Ostrowa Tumskiego i Hali Targowej projektu R. Plüddemanna, na język deformacji. Bioniczne łuki FiDU które mimo swej ultracienkości i ultralekkości mają wytrzymałość konstrukcji nośnych.
W 2022 roku, korzystając z potencjału swojej autorskiej technologii deformacji, Zięta dokonał artystycznego przekładu płaskiego reliefu Mariana Szpakowskiego na przestrzenną rzeźbę publiczną. Złożona z dziewięciu metalowych, lustrzanych tafli rzeźba „Generacje” traktuje o potencjale materiału, ale też w nienarzucający się sposób przywołuje refleksje o pokoleniach, odbijając w swych polerowanych powierzchniach zielenie, błękity i gości parku Tysiąclecia w Zielonej Górze.
Podczas studiów genius loci dla realizacji RealCo przy parku Szczytnickim, wrocławska Iglica była dla autora oczywistym wyborem. Iglica zachwyca Ziętę od zawsze. To zachwyt równoległy jako artysty i inżyniera. Pnąca się ku chmurom, stalowa wieża projektu prof. inż. Stanisława Hempela z 1948 roku jest manifestem konstruktorskim przepełnionym duchem sztuki. Symbolizuje dialog dwóch światów – w których Zięta tak bardzo lubi się poruszać. Dzięki temu artysta może niejako utożsamiać się z, jak sądzi, niedocenianym dziś znakomitym konstruktorem Stanisławem Hempelem.
Oskar Zięta jest autorem pierwszego rolowanego profilu stalowego na świecie. Stanisław Hempel już w 1937 roku zaprojektował rewolucyjne przęsło hali montażowej dla Zakładów Lotniczych w Mielcu (tzw. polskiej Guidonii). Hempel działał wówczas pod auspicjami prof. Stefana Bryły, który traktował ówczesny COP jak poligon doświadczalny dla doskonałych konstrukcji stalowych. W latach 30. XX wieku konstrukcje spawane dopiero wchodziły do powszechnego użytku, a dziś Oskar Zięta proponuje spawany krawędziowo, a następnie deformowany ciśnieniem wewnętrznym profil stalowy, o nośności konstrukcyjnej. Artysta wyraźniej porusza się w świecie designu i sztuki, ale jako inżynier – często wspomina o potencjale swojej autorskiej technologii FiDU w przemyśle „ultralekkim” i kosmicznym.
Iglicę wysokości 107 m wykonano w 1948 według koncepcji Stanisława Hempela, na Wystawę Ziem Odzyskanych, przy ówczesnej Hali Ludowej we Wrocławiu. Pomijając aspekt propagandowy samej wystawy, wydarzenie odbiło się niemałym europejskim echem. Dla Hempela zaangażowanego wówczas m.in. w Biuro Odbudowy Stolicy, możliwość realizacji takiej skali projektu-manifestu musiała być tak samo wielkim dylematem, jak spełnionym konstruktorskim marzeniem. Dlatego, by interpretować Iglicę, trzeba na nią spojrzeć z perspektywy autora. Wielkiego inżyniera i konstruktora, który oto w końcówce lat 40. XX wieku postawił swój pnący się ku niebu ponadstumetrowy manifest. To był symbol bycia „o krok dalej”, symbol odwagi twórczej i pewności konstrukcyjnej. Według Zięty to też znakomity obraz współpracy inwestorów z artystami – często, gdyby nie ona, wiele wielkich dzieł pozostałoby na pożółkłych kartkach szkicowników. Tak jak nieoczywista Iglica, dla wielu kontrowersyjna – niegdyś propagandowa, dziś już symboliczna.
Rzeźba Zięty jest dla Iglicy hołdem i jej translacją. Artysta obrócił obiekt interpretowany, przetłumaczył na inne proporcje i ujął w osiową opowieść z metalu. Ostateczna forma rzeźby „Hempel” jest też kontynuacją eksperymentowania z obiektami Steel in Rotation. Zatem kiedyś eksplorowana w szkicownikach forma, dziś dzięki zaangażowaniu inwestorskiemu firmy RealCo już jako stalowa rzeźba stoi w sąsiedztwie Apartamentów przy parku Szczytnickim.
Wrażliwy inżynier
Zięta lubi kontrowersje. Zamiłowanie do nich można u niego diagnozować procesowo: od pierwszych prac badawczych na Politechnice ETH w Zurychu, przez technologię i jak się okazuje, aż po logistykę. Otóż nowo powstały stalowy „Hempel” Zięty niedawno pofrunął. Metalowa konstrukcja na swoje miejsce docelowe została przetransportowana śmigłowcem. Tak niekonwencjonalna podróż była możliwa dzięki ultralekkości charakteryzującej wszystkie projekty artysty. Rzeźba „Hempel”, razem ze stopami fundamentowymi, ma niemal 9 m wysokości i 5 m średnicy – a dzięki zaawansowanej technologii FiDU waży zaledwie 700 kilogramów.
Dla Zięty rzeźba to proces i transformacja. Rzeźba w przestrzeni publicznej to kanał komunikacji. A rzeźba w przestrzeni półprywatnej to pretekst do małych codziennych zachwytów. Z budynkami trudno nawiązać głęboką relację emocjonalną. Dlatego Zięta chce uwrażliwiać w nieco mniejszej skali, sztuką obecną na osiedlach mieszkaniowych mimochodem. Takie interwencje w architekturę osiedlową rzadko są jej dominantą. Subtelnie wtapiają się w krajobraz codziennych obowiązków i spacerów. Rzeźba „Hempel” ma zapraszać do zatrzymania się. Tak jak projektanci osiedla ma współpracować z przyrodą. Być chwilą zachwytu i powierzchnią, która odbija w sobie raz słońce, raz niebo, raz burzę, raz śnieg.
Gdyby Zięta był rzeźbiarzem małej skali, kontrolowałby formę swoimi rękoma. Rzeźbę publiczną kontroluje technologią FiDU, która polega na wtłaczaniu powietrza pod wysokim ciśnieniem między dwa szczelnie zespawane arkusze metalu. Każdy akt deformacji, mimo robotyzacji procesu, pozwala materiałowi na swobodną odpowiedź, którą Zięta nazywa kontrolowaną utratą kontroli. Co istotne, takie „dmuchanie” metalu bardzo poważnie traktuje o zrównoważonym rozwoju. Obiekty, które powstają w technologii FiDU, są monomateriałowe, wytrzymałe i ultralekkie (realnie i wirtualnie). Co w ramach „ziętowskiej” idei less is less oznacza bezpośrednią redukcję wagi, energii i materiału potrzebnego do produkcji.
Ale gdzie produkcja, a gdzie sztuka? Sam Zięta mówi o sobie: „Jestem wrażliwym na piękno inżynierem albo bardzo technologicznym artystą”. Jego świat jest niedefiniowalny i interdyscyplinarny. Rzeźbione powietrzem obiekty są opowieścią o tym świecie. To za każdym razem nowe obcowanie z metalem, nowe materiałowe fascynacje. Rzeźba to proces. Rzeźba to opowieść. Rzeźba to pytanie – wystarczy, że powstanie.
—Aleksandra Chojenta
Materiał przygotowany przez Zieta Studio