Cieszący się niesłabnącą popularnością na całym świecie serial komediowy „Przyjaciele” wrócił do telewizji. Specjalny odcinek, który trafił do oferty HBO, także w Polsce, miał mieć premierę już rok temu, jednak na przeszkodzie stanęła pandemia. Losy odwlekanego od prawie 20 lat powrotu głównych bohaterów serialu „Przyjaciele” to pomysł na serial sam w sobie. W tle są gigantyczne pieniądze, które ta produkcja przynosi studiu Warner Bros. oraz odtwórcom głównych ról.
Według różnych źródeł za występ w niespełna dwugodzinnym odcinku specjalnym „Przyjaciele: spotkanie po latach” wyemitowanym przez HBO aktorzy otrzymali od 2,5 do 4 milionów dolarów. Do realizacji nie doszło wcześniej, ponieważ obsada nie zgodziła się na zaproponowany milion dolarów dla każdego – czyli tyle, ile odtwórcy głównych ról otrzymywali za odcinek podczas realizacji dwóch ostatnich sezonów „Przyjaciół”.
Czytaj też: Anna Nagler z Netflixa: serial „Sexify” to lustro naszej codzienności
Trudno uznać tę odmowę za fanaberię, jeśli weźmiemy pod uwagę kwoty, które „Przyjaciele” przynoszą co roku aktorom grającym w serialu główne role – to imponujące 20 milionów dolarów na osobę. Ta suma obliczona jest w oparciu o zyski, które serial przynosi studiu Warner Bros., i równa jest 2% całkowitego zysku z emisji powtórek dla każdego z aktorów/aktorek. Serial po 20 latach od premiery nadal zasila kasę studia kwotą miliarda dolarów rocznie.
W chwili premiery pierwszego sezonu „Przyjaciele” nie byli taką maszynką do zarabiania pieniędzy. Za każdy odcinek pierwszego sezonu aktorzy otrzymywali 22,5 tys. dolarów – czyli tyle, ile dziś wpływa na ich konto za pół dnia spędzonego choćby na kanapie we własnych domach. Ponieważ Warner Bros. ustalało szczegóły kontraktów z każdym aktorem z osobna, po rozwinięciu w drugim sezonie wątku relacji Rossa i Rachel odtwórcy ich ról, David Schwimmer i Jennifer Aniston, otrzymywali 40 tysięcy dolarów, podczas gdy stawka dla pozostałych członków obsady nie uległa zmianie.