Firma technologiczna 10Pines z Argentyny od kilku lat stosuje rozwiązanie, które ma, zdaniem kierownictwa, zrobić z niej demokratyczną organizację. Połowa zysków firmy, tworzącej oprogramowanie m.in. dla Starbucksa czy Burger Kinga, przeznaczona jest do podziału między pracownikami. To oni wzajemnie decydują o wysokości pensji swoich kolegów i koleżanek. Inne wynagrodzenia dyskutowane są trzy razy w ciągu roku, a w procesie biorą udział wszyscy stale zatrudnieni poza osobami będących na okresie próbnym.
O wysokości pensji decydują pracownicy: jak działa ten system?
Pracownicy lub „mistrzowie” mogą zgłaszać propozycje podwyżek, które następnie dyskutowane są wśród członków zespołu. Nie wszyscy przyjmują propozycje podwyżki. Ariel Umansky, jeden z pracowników startupu, w ciągu pięciu lat dwukrotnie ją odrzucił. „Czułem się niepewnie, czułem, że stawia się mnie nawet powyżej pracowników, którzy moim zdaniem mają lepsze wyniki ode mnie” – Argentyńczyk mówi w rozmowie z BBC. „W takiej sytuacji łatwo poczuć się jak oszust” – dodaje.
Czytaj też: Przemysław Powalacz, Robert Konieczny: umieć słuchać ludzi
Firma 10Pines aspiruje do posiadania płaskiej struktury, co sprawia, że w zespole nie ma zwykłych dyrektorów, managerów czy szefów zespołu. Zamiast nich funkcje kierownicze sprawują „współpracownicy” lub „mistrzowie”, tacy jak Jorge Silva, współzałożyciel firmy. „Ponieważ nie ma decydujących o pensjach szefów, przekazujemy władzę w firmie ludziom, którzy tworzą tę organizację. Nie chcemy różnic w wynagrodzeniach, jakie występuje w Stanach Zjednoczonych” – mówi Silva.
Ideę „socjokracji” twórcy 10Pines zaczerpnęli z brazylijskiej firmy Semco, prowadzonej przez Ricardo Semlera. Dzięki jego pomysłom na zarządzanie firma, która na początku lat 80. notowała roczne zyski w wysokości 4 milionów dolarów, w 2003 zarabiała już 212 milionów dolarów. Biznesowa autobiografia Semlera, „Maverick” z 1988 roku, stała się dla szefów 10Pines biblią zarządzania.
Ben Whitter, szef brytyjskiej firmy doradczo-szkoleniowej Hex Organization zwraca jednak uwagę, że 10Pines to organizacja niewielka, zatrudniająca mniej niż 100 osób. Po podwojeniu liczby pracowników system mógłby nie okazać się aż tak korzystny. Whitter zauważa też, że indywidualne spotkania z zespołem mogą owocować decyzjami niekorzystnymi dla introwertyków. Podkreśla jednak, że na świecie powstaje coraz więcej firm działających w oparciu o podobny, przejrzysty model.