W ubiegłym roku pozycja serwisu TikTok była tak mocna, że aplikacja stała się główną bohaterką dyplomatycznych napięć między Chinami i Stanami Zjednoczonymi. Dla globalnych marek TikTok jest dziś istotnym narzędziem komunikacji, zwłaszcza na niezwykle istotnym dla nich kontynencie azjatyckim.
Czytaj też: Gucci, Prada, TikTok: po co domy mody się w to bawią?
Na tym jednak nie kończy się lista chińskich mediów społecznościowych, o które zamierzają walczyć zachodni reklamodawcy. Następna w kolejce jest platforma Bilibili, nazywana chińskim odpowiednikiem Youtube. Ten serwis ma za sobą udany rok i cieszy się rosnącym zainteresowaniem marek odzieżowych na świecie.
Bilibili: chińska wersja Youtube’a
Wg danych z marca tego roku Bilibili w ciągu roku prawie podwoiło liczbę użytkowników oglądających filmy poświęcone modzie, umieszczone na tej platformie. Jeszcze większe wzrosty Bilibili odnotowało jeśli chodzi o relacje z pokazów mody, które były popularniejsze o 140%. Nic dziwnego, że najwięksi gracze w świecie mody, jak Dior, Louis Vuitton czy Gucci, już zaczęli reklamować się w serwisie, a Dior jako pierwsza marka luksusowa stworzył na Bilibili swój oficjalny profil. Słynny francuski dom mody ma też już za sobą pierwszą kampanię z udziałem wirtualnej influencerki, Xuefei Novy.
Kampania Diora/ Fot: Bilibili
Tym, co skłania reklamodawców do bacznego przyglądania się Bilibili, jest wiek użytkowników. To w 90% najmłodsi odbiorcy, a więc chińska generacja Z, definiowana jako ludzie urodzeni w latach 1990-2009. Jak informuje serwis „South China Morning Post”, w czasie pandemii wydatki tej grupy na modę wzrosły o 106% i stanowią dziś 30% wszystkich wydatków na rynku chińskim. „SCMP” przypomina także, że już w 2025 roku Chiny mają się stać największym rynkiem dla dóbr luksusowych na świecie, a młodzi odbiorcy mają wówczas odpowiadać za 55% wszystkich wydatków.