W pośpiechu staramy się złapać choć odrobinę tej upragnionej swobody. Mimowolnie, coraz bardziej wbijając się w kierat rosnącej liczby powinności. Dla współczesnego człowieka już nie tylko praca, czy wychowanie dzieci są powinnościami. Również określona forma wypoczynku, uprawianie sportów, własny rozwój, podróże (najlepiej w dalekie, egzotyczne strony), stały się swoistego rodzaju obowiązkiem – jego spełnienie ma być bowiem dowodem na to, na ile szczęśliwy jest nasz ziemski żywot. Rośnie nam ilość zajęć, a wolność się kurczy.
Za każdym razem, gdy w moim sercu budzi się potrzeba wolności, wracam pamięcią do rozmowy z jedną z bliskich znajomych. Anna – imię zmienione na potrzeby przypowieści – inteligentna i oddana pracy osoba, po zmianie kierownictwa w swojej firmie zaczęła mocno narzekać na sytuację:
– Mam dosyć, pracuję jak niewolnik po kilkanaście godzin, nic mi nie wolno, zero zaufania, zero szacunku.
– Ale o co Ci chodzi? – zapytałam ją z niejakim zdumieniem – Dopiero teraz to zauważyłaś? Przecież wcześniej też pracowałaś praktycznie non stop. Właśnie jak niewolnik.
– Tak, ale wcześniej byłam szczęśliwym niewolnikiem – brzmiała jej riposta.
Zapewne nie do końca świadomie i zamierzenie, ale Ania nazwała najważniejszy aspekt, który decyduje o naszym poczuciu wolności. Nie jest to wolność jako taka, lecz raczej poczucie szczęścia i zadowolenia z tego, co i w jaki sposób się robi.
Wolność sama w sobie nie istnieje. Zawsze jesteśmy w ten czy inny sposób uzależnieni od wielu czynników. Nie ma wolności absolutnej. Co zatem powoduje, że czujemy się zniewoleni lub wolni?