Branża dóbr luksusowych z powodu pandemii, po ponad dekadzie niezachwianego wzrostu, zanotuje w tym roku spore spadki. Sprzedaż może spaść nawet o jedną trzecią, dlatego marki szukają pomysłów, by zmniejszać straty. Na razie sięgnęły po sprawdzoną metodę – podwyżki cen.
Odrabianie strat po wirusie
Podniesienie cen niektórych torebek i innych wyrobów skórzanych zapowiedział już Chanel.
Przedstawiciele francuskiego domu mody tłumaczą, że to efekt wzrostu cen materiałów, wskazują też na konieczność ujednolicenia cen na różnych rynkach.
Czytaj też: Torebki Hermes to lepsza inwestycja niż dzieła sztuki
Europejskie i amerykańskie butiki Chanel nadal czekają na otwarcie, ale na przykład w Korei, gdzie życie po pandemii wraca powoli do normy, za produkty tej marki trzeba płacić od 5 do 17% więcej niż przed wybuchem pandemii.
Na otwarciu największych rynków w Azji i „zakupach rewanżowych”, czyli odreagowywaniu stresu którym była pandemia, chce też zarobić Louis Vuitton.