RB: Pracujemy cały czas razem i nawet jeżeli każde z nas ma trochę inny plan działania na co dzień, to wzajemne wsparcie w każdym obszarze jest kluczem do sukcesu. Wyznajemy
zasadę, że sukces tworzą ludzie, a nie jednostki. W naszym tandemie jest podobnie, więc absolutnie nie widzę tutaj dwóch różnych agend czy prędkości.
OM: Mamy jasny podział. Wiem, w czym ty jesteś doskonały, kochanie, i w tych sprawach słucham wszystkich twoich rad. Natomiast ty ufasz mi w innych kwestiach, zwłaszcza estetycznych, wizji, jak mają wyglądać nasze przedsięwzięcia, dokąd chcemy zmierzać. Mamy nawet niepisaną umowę, że zawsze szczerze sobie mówimy, jeśli coś nam nie pasuje, i dyskutujemy, żeby znaleźć najlepsze rozwiązanie.
Jak łączyć pracę zawodową z zaangażowaniem w projekty charytatywne? Fundacji jest kilka, a zakres ich działalności stale się rozszerza.
OM: Obecnie praca fundacji zabiera mi 70 procent mojego czasu. Mam plan, by nieco zmniejszyć to zaangażowanie i przesunąć nacisk na kwestie biznesowe oraz zawodowe. Jeśli moje nowe przedsięwzięcia przyniosą zyski, z przyjemnością podzielę się nimi, przekazując pieniądze
na cele charytatywne.
RB: Szczerze? Sam nie wiem, jak łączyć te dwie sfery. Doba ma tylko 24 godziny. Biorąc pod uwagę skalę biznesu, który prowadzę, nie jest łatwo wygospodarować kilka godzin na przykład na spotkanie z kandydatami do programu stypendialnego. Z drugiej strony takie wydarzenia są dla mnie odskocznią. Po rozmowach z młodymi ludźmi mam dwa razy większą energię do biznesowej „orki”. Czasami właśnie ta „orka” daje mi mniej satysfakcji niż kilka godzin spędzonych z dzieciakami.
Moja mama zawsze powtarza: „Daj, a będzie ci dane”. Trzymam się tej maksymy, bo wiem, że dobra energia do nas wraca i to jest najważniejsze.
OM: Rafał jest bardzo obowiązkowy. Gdy ma zadanie do wykonania, zawsze jest perfekcyjnie przygotowany. Najbardziej cieszy mnie to, że choć widzę, jak czasem goni go czas, gdy
dociera na spotkanie, w pełni angażuje się w proces pomagania. Bez względu na to, czy pełni funkcję gospodarza, czy jedynie członka zespołu. To wspaniałe, kochanie. Dziękuję ci, że jesteś zawsze tak otwarty. Nawet gdy z początku odmawiasz, zawsze dajesz temu szansę i później widzę, jak ogromną radość i satysfakcję ci to sprawia.
Co będzie dla was sukcesem w działalności, którą prowadzicie?
OM: Mam dwie ojczyzny: afrykańską i tę polską. Często, będąc za granicą, słyszymy: „Jesteście z Polski? To ten kraj, w którym ludzie tak pomogli Ukrainie!”. Jako Polka w takich sytuacjach czuję ogromną dumę. Mogę się pochwalić, że współpracujemy z Andrea Bocelli Foundation we Włoszech, a w tym roku dołączyła do nas fundacja Rafaela Nadala. Prowadzimy rozmowy także z innymi międzynarodowymi fundacjami, bo chcemy wspólnie realizować projekty pomocowe. To także sukces, który cieszy. Jako Polacy jesteśmy gotowi na to, żeby powiedzieć światu: zobaczcie, Polska to nie tylko Jan Paweł II. Gramy świetnie w piłkę, bo mamy Roberta Lewandowskiego, ale jesteśmy też po prostu przyzwoitymi ludźmi, otwartymi na świat.
RB: Trudne pytanie. Na koniec dnia to nie sukces biznesowy zostaje w pamięci ludzi. On przemija. Jest wielu liderów biznesowych, którzy odeszli. Było o nich głośno przez dzień,
tydzień czy miesiąc. Pomnik, który sobie wystawili swoją działalnością biznesową, prędzej czy później zostanie zapomniany. Tymczasem pomoc żyje tak długo, jak długo żyją ludzie, którym pomagamy. Jeżeli są to dzieciaki, to one będą pamiętały i tę pomoc, i nas, jako tych, którzy im pomogli, do końca życia. To, co robimy, jest budowaniem sobie takiego niematerialnego pomnika, który będzie istniał w ludzkich sercach i umysłach. To, że możemy kształtować czyjeś życie, a może nawet je zmienić lub uratować, jest czymś wyjątkowym i nie da się tego kupić za żadne pieniądze. To mnie motywuje! Biznes jest tylko środkiem, który ma pomóc w realizacji wyższych celów.