Tajwan od lat walczy o odrębność polityczną i kulturową od Chin. Mieszkańcy wyspy, którą rząd w Pekinie uważa za zbuntowaną prowincję, czują się bardziej Tajwańczykami niż Chińczykami. Szczególnie dotyczy to młodego pokolenia, dla którego związki z Chinami kontynentalnymi to zamierzchła przeszłość.
Tajwańczycy starają się na każdym kroku podkreślać swoją odrębność. Dotyczy to również wyglądu tajwańskich paszportów. Obecnie nadal używana jest na nich oficjalna nazwa kraju, „Republika Chińska”. To spadek po trudnej historii wyspy, która do 1949 roku stanowiła część Chin zarządzanych wówczas przez partię Kuomingtang, działającą obecnie na Tajwanie. Od ponad 70 lat wyspa funkcjonuje niezależnie od Pekinu i coraz bardziej oddala się kulturowo od Chin.
Bubble Tea na paszportach Tajwanu
Pandemia jeszcze bardziej powiększyła u mieszkańców Tajwanu potrzebę podkreślania odrębności od ChRL. Rząd w Tajpej świetnie radził sobie z koronawirusem, społeczeństwo wykonywało polecenia urzędników, pierwszą falę udało się zdławić błyskawicznie i sprawnie, choć Tajwan, z powodu presji Chin, nie należy do WHO.
Tę odrębność kulturową chciałaby jeszcze wyraźniej podkreślić tajwańska partia NPP, powstała na fali obywatelskich protestów „rewolucji słoneczników” z 2014 roku. Jej przedstawiciele ogłosili konkurs, który ma wyłonić projekt paszportów najbliższy tajwańskiej tożsamości.
Czytaj też: Amsterdam ma ogromny problem: miasto zaczyna tonąć
Wśród propozycji cieszących się największa popularnością znalazły się wizerunki niedźwiedzi, motyli, dominuje jednak jedzenie, w tym jeden z najbardziej znanych produktów eksportowych Tajwanu – Bubble Tea, czyli napoje na bazie herbaty z dodatkiem kulek z tapioki.