Informacja o tym, że rosyjski krążownik Moskwa płonie, wywołało poruszenie na całym świecie. Ukraińcy wiwatowali, Rosjanie – o czym można było się przekonać na rosyjskojęzycznych kanałach na Telegramie – informację o pożarze i uszkodzeniu jednostki przyjmowali z niedowierzaniem i wściekłością na tych, którzy dopuścili do tego, by flagowa rosyjska jednostka została zatopiona.
Ponieważ na Morzu Czarnym w ostatnich dniach trwał sztorm, trudno było ustalić, co dokładnie stało się z krążownikiem ani jaki jest jego status. Pojawiały się sprzeczne opinie – mówiono, że zatonął, ale też – że jest holowany przez Rosjan do Sewastopola. Ostatecznie rosyjskie władze potwierdziły, że okręt zatonął.
Eksperci zajmujący się wojskowością podkreślają, że Moskwa to stary, radziecki krążownik, który był przestarzałą jednostką i jest to dla Rosji strata przede wszystkim wizerunkowa, prestiżowa.
Ukraińska wojna informacyjna z Rosją
Ukraińcy jednak wykorzystują zatonięcie okrętu w wojnie informacyjnej, którą prowadzą od początku konfliktu. Dodajmy – prowadzą ją niezwykle zręcznie, zdobywając dzięki temu przychylność opinii publicznej na całym świecie.