Nóż to dla szefa kuchni podstawowe narzędzie pracy. W pracy, w której o jakości dania decydują detale, nóż musi wykonywać swoją pracę wręcz perfekcyjnie. Musi być wykonany z najwyższej jakości materiałów, musi idealnie leżeć w dłoni, mieć doskonałą ostrość i precyzję na miarę skalpela chirurgicznego.
Takiej jakości nie zapewnią noże produkowane w fabrykach, nawet najlepszych. Niezbędna jest praca człowieka. Hand made – ręczna robota w świecie najwyższej jakości noży szefów kuchni wciąż pozostaje niezastąpiona. W Polsce jest kilku producentów, o których można powiedzieć, że sztukę wytwarzania noży opanowali do perfekcji. Jak odkryli w sobie tę pasję?
Od hobby do zawodu
Czasami pasja do jakiegoś rzemiosła ma początki już we wczesnej młodości, a nawet w dzieciństwie. Gdy pytam go o to, jak zaczynał, Konrad Baron, założyciel Kuźni Barona, wspomina: „Moja przygoda z nożami zaczęła się we wczesnych latach dziecięcych, kiedy z tatą i bratem, przy sprzeciwie mamy, biliśmy się na miecze wystrugane z patyków. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że drewno zastąpię stalą. Dzięki tacie na studiach pobierałem nauki u kowala Wojciecha Hernika, który wcześniej uczył go metaloplastyki. Po niecałych dwóch latach zacząłem kuć sam”.
Piotr Jędras, twórca marki Kłosy, od liceum pasjonował się rekonstrukcjami historycznymi, a w wolnych chwilach wytwarzał noże dość prostymi metodami. Z czasem jego dzieła zaczęły cieszyć się coraz większym zainteresowaniem – były nie tylko piękne, ale też funkcjonalne. Wytwórnia noży i narzędzi kuchennych Kłosy wykiełkowała z mało dochodowego hobby, rozwijanego początkowo po godzinach i w weekendy. Piotr wytwarzał noże równolegle ze studiami, a później swoje hobby łączył z pracą w studiu architektonicznym. W końcu porzucił projektowanie budynków i w 2015 roku założył z grupą przyjaciół Kłosy.
Nie zawsze rozwój tak specyficznego biznesu jest efektem racjonalnie opracowanego planu. Dla Piotra Jędrasa tworzenie noży było zawsze bardziej hobby, niż szukaniem sposobu na biznes, pieniądze pojawiły się niejako przy okazji. „To dość trudna i chyba durna droga do zarabiania pieniędzy. Nie polecam jej nikomu, kto chciałby na tym zarobić krocie” – przyznaje w rozmowie.
Zawsze coś może pójść nie tak
Jak każde rzemiosło, również wytwarzanie noży stanowi niekończącą się drogę do perfekcji. Zawsze można coś udoskonalić, ale z drugiej strony – zawsze istnieje ryzyko porażki.
„Co chwila coś nam nie wychodzi. To jest cena robienia rzeczy, których nikt wcześniej nie robił, a my lubimy popychać naszą dziedzinę do przodu i szukamy ciągle nowych rozwiązań, materiałów i konstrukcji. To się wiąże z niepowodzeniami, które stopniowo wskazują nam właściwy kierunek” – stwierdza Piotr Jędras. Konrad Baron, brat Aleksandra Barona, znanego szefa kuchni, widzi to podobnie: „To, co robię, usłane jest porażkami. Prawdopodobnie porażek jest więcej niż sukcesów. Ważne, aby się nie poddawać. Podam przykład: nóż typu yanagiba czyli podstawowy, a zarazem najtrudniejszy nóż kuchni japońskiej, robiłem rok. Kosztowało mnie to dziesiątki prób, żeby w końcu wyszło tak, jak powinno”.
„Kiedy robiłem egzamin zawodowy, dostęp do internetu był już powszechny. Mimo to nie zawsze było kogo zapytać, jak coś zrobić, jak nagrzać stal, gdzie uderzyć. Do wszystkiego trzeba było dojść samemu. To bolączka pierwszego pokolenia każdego rzemiosła. Ale jeżeli już coś wyjdzie, satysfakcja jest bezgraniczna. To napędza do pracy lepiej niż cokolwiek innego” – wspomina swoje początki Konrad Baron.
Nazwa „Kuźnia Barona” doskonale oddaje osobisty stosunek Konrada Barona do noży, które podpisuje własnym nazwiskiem.Z kolei dla Piotra Jędrasa nazwa Kłosy ma wartość sentymentalną. Powstała dla upamiętnienia miejscowości Złotokłos na Mazowszu. To właśnie tam dojrzewało jego hobby związane z wytwarzaniem noży. Tam też znajdował się pierwszy warsztat, w którym powstawały noże marki Kłosy.
Dobry nóż, czyli jaki?
Zdaniem Piotra Jędrasa dobry nóż to nóż zadbany. Regularna konserwacja i ostrzenie są kluczowe. Zależy mu więc na tym, aby jego klienci budowali pewną relację ze swoimi narzędziami i brali za nie odpowiedzialność. Tak, aby służyły im przez wiele lat.
Konrad Baron próbuje znaleźć balans między estetyką a funkcjonalnością: „Choć staram się, aby każdy nóż był swoistym dziełem sztuki, to nie zapominam o najważniejszym: że jest to narzędzie i jego design nie może przyćmić walorów użytkowych”.
Przepis na życiową równowagę
Konrad Baron widzi w rzemiośle przepis na spokój umysłu. „Kowalstwem, stolarstwem, piekarstwem czy jakimkolwiek innym rzemiosłem warto się zajmować niekoniecznie zarobkowo, ale dla higieny psychicznej. Praca i efekt wytworzenia czegoś własnymi rękami nie ma ceny. Jesteśmy stworzeni, żeby tworzyć, a nie tylko konsumować” – stwierdza.
Rzemiosło to dziedzina, której efekty widoczne są stosunkowo szybko. W każdym razie dużo szybciej, niż zaprojektowanie i wzniesienie domu. Miało to niebagatelny wpływ na decyzję Piotra Jędrasa, aby studio architektoniczne zamienić na kuźnię noży.
„Fakt, że klienci wracają do nas po kolejne noże, świadczy o tym, że to była dobra decyzja” – mówi.
„Moim największym sukcesem jest to, że udaje mi się pogodzić pracę, którą uwielbiam, z życiem rodzinnym” – konkluduje Konrad Baron. Piotr Jędras ma podobne odczucia: „Praca ze świetnymi ludźmi na co dzień to stan, którego życzyłbym każdemu. Jeżeli w dodatku mam potem czas na życie prywatne, nie potrzebuję niczego więcej”.
Materiał powstał we współpracy z marką LEXUS.