Pierwotnie w zamyśle reżysera Marcina Koszałki „Biała odwaga” to miał być film „o górach i wspinaniu się”. Nie po raz pierwszy Koszałka podejmował taki temat (w 2010 r. nakręcił krótkometrażowy dokument o starzejącym się mistrzu wspinaczkowym Piotrze „Szalonym” Korczaku). Jednak dzięki współpracy ze scenarzystą Łukaszem M. Maciejewskim powstał scenariusz, w którym znalazło się wszystko, co powinien zawierać trzymający w napięciu dramat wojenny: miłość, zazdrość, konflikt, poświęcenie, zdrada...
„Biała odwaga”: Film oddający „ducha Tatr”
Twórcy zadbali o oddanie „ducha Tatr” i oryginalności etnicznej Podhalan, w filmie pokazano więc nie tylko oszałamiające kadry z górskich szczytów i dolin, ale też ówczesne stroje, tańce i zwyczaje tamtejszych mieszkańców – choć wszystko niejako przy okazji, bo zaczynem dramatu w „Białej odwadze” są nieszczęśliwa miłość i braterski spór. W materiałach od dystrybutora, którym jest Monolith Films, na temat zawiązania akcji czytamy: „Koniec lat 30. na Podhalu. Utalentowany taternik, potomek znakomitego góralskiego rodu Jędrek Zawrat lubi życie na krawędzi (świetny Filip Pławiak! Przed przystąpieniem do zdjęć przez rok uczył się wspinaczki wysokogórskiej pod okiem doświadczonego alpinisty Andrzeja Marcisza – przyp. A.N.). Gdy się wspina, wybiera najtrudniejsze drogi, gdy kocha, gotów jest poświęcić wszystko. Jego wybranką jest piękna Bronka (Sandra Drzymalska), jednak na skutek rodzinnej decyzji ręka dziewczyny zostaje oddana starszemu z braci Zawratów, statecznemu i poważnemu Maćkowi (Julian Świeżewski). Dumny Jędrek porzuca rodzinne strony, by szukać zapomnienia wśród krakowskiej bohemy”. To tam rozkochuje w sobie piękną Żydówkę Helenę (Wiktoria Gorodecka) i zaprzyjaźnia się z niemieckim alpinistą i naukowcem Wolframem von Kamitzem (Jakub Gierszał), który głosi teorię o pochodzeniu Podhalan od starogermańskiego plemienia Pragotów...
Czytaj więcej
Marcin Koszałka tak zrobił „Białą odwagę”, że kolaboracja górali z nazistami jest zmarginalizowana, zaś fatum ciążące nad bohaterami usprawiedliwia ich wybory. Dramat słabnie. Dostaliśmy melodramat w historycznych dekoracjach Podhala. Od 8 marca w kinach.
Wraz z wybuchem wojny teoria von Kamitza zostaje wykorzystana przez hitlerowców, których wspiera nieliczna grupa kolaborujących górali. Niemcy zajmują Kraków, a 12 listopada 1939 r. generalny gubernator Hans Frank odwiedza Zakopane i okolice – pod obwieszoną swastykami odświętną bramą wita go niewielka delegacja Podhalan z Wacławem Krzeptowskim na czele (co dość wiernie zostało pokazane w filmie). Owa „delegacja” stanowiła trzon Goralenvolku – organizacji kolaborującej z niemieckim okupantem. Hitlerowcy zezwolili na utworzenie Komitetu Góralskiego (na bazie przedwojennego Związku Górali), który stał się narzędziem germanizacji Podhalan. Najbardziej haniebne akcje wspierane przez Goralenvolk w latach 1942–1943 to wymiana polskich dowodów osobistych górali na kenkarty (było to niemal tożsame z podpisaniem „volkslisty”) oraz próba utworzenia Góralskiego Legionu Ochotniczego SS. Członkowie Komitetu nakłaniali do przyjmowania kenkart, niekiedy straszyli opornych wywózkami nawet do obozów koncentracyjnych. Efekt? W powiecie nowotarskim kenkarty przyjęło 18 proc. mieszkańców, w Zakopanem – 23 proc. Sporo... Ale w małych miejscowościach ten odsetek był już znikomy, paroprocentowy. Cała operacja średnio się więc udała, choć oczywiście potomkowie tych, którzy przyjęli kenkarty, nie mają powodów do dumy.