„Nie jesteśmy przeciwko turystyce”
Uczestnicy protestów zastrzegają, że nie są przeciwni turystyce jako takiej. Chcą jedynie, aby władze zmieniły do niej podejście, nie pozwalając na jej nieograniczony rozwój.
Wzywają więc do wstrzymania prac nad dwoma nowymi hotelami na Teneryfie, największej i najbardziej rozwiniętej z siedmiu wysp archipelagu, chcą także, aby mieszkańcy mieli większy wpływ na to, co uważają za niekontrolowany rozwój szkodzący środowisku.
- Rząd i regionalni przywódcy wysp muszą położyć kres temu skorumpowanemu modelowi niekończącego się wzrostu, który opiera się na niszczeniu środowiska i który jedynie osłabia gospodarkę - mówią demonstranci.
Jak podała telewizja publiczna, protestujący zebrali się także w Madrycie i Barcelonie, aby wyrazić swoje poparcie dla wieców na Wyspach Kanaryjskich.
Zadeptane „Kanary”. 85 milionów turystów w 2023 roku
W ostatnich miesiącach w Hiszpanii, drugim najczęściej odwiedzanym kraju na świecie, nasiliły się protesty antyturystyczne, co skłoniło władze do podjęcia próby pogodzenia interesów mieszkańców z lukratywnym sektorem, który stanowi 12,8 proc. hiszpańskiej gospodarki. Oficjalne dane pokazują, że około czterech na dziesięciu mieszkańców pracuje w turystyce, która generuje 36 procent PKB wysp.