Reklama

NSA: ochrona zabytków nie może obywać się w próżni i być sankcją dla ich właścicieli

Wpisanie do rejestru zabytków całego budynku, gdy jego znaczna część jest pozbawiona cech zabytkowych, a jego stan techniczny grozi katastrofą jest działaniem nieproporcjonalnym i nie wypełnia testu konieczności.

Publikacja: 20.10.2025 14:08

Program MKiDN odgrywa kluczową rolę w ratowaniu obiektów, zwłaszcza tych znajdujących się w mniejszy

Program MKiDN odgrywa kluczową rolę w ratowaniu obiektów, zwłaszcza tych znajdujących się w mniejszych ośrodkach wiejskich i miejskich

Foto: mat. pras.

Tak wynika z jednego z najnowszych wyroków Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA) w sprawie dotyczącej ochrony zabytków. 

Kością niezgody była oficyna mieszkalna, tzw. biały budynek, wzniesiony w II poł. XIX wieku i przebudowany w latach 30. kolejnego stulecia, znajdujący się przy ul. Twardej w Warszawie. A urzędnicze korowody zaczęły się, gdy budynek będący własnością warszawskiej Gminy Wyznaniowej Żydowskiej za sprawą interwencji jednego ze stowarzyszeń trafił na celownik nadzoru budowlanego. 

Co decyduje, że coś jest zabytkiem czy nie?

Początkowo konserwator zabytków odmówił wpisania go do rejestru. Potem – po interwencji resortu Kultury i Dziedzictwa Narodowego – dokonał wpisu, ale tylko zachodniego skrzydła oficyny. Do akcji znów wkroczył minister, który upierał się, że ochroną powinien być objęty cały budynek. I dopiął swego, bo ostatecznie w lipcu 2021 r. konserwator zabytków wpisał do rejestru sporną oficynę mieszkalną z wyłączeniem współczesnej dobudówki. W uzasadnieniu decyzji wskazano, że obiekt figuruje już w wojewódzkiej ewidencji zabytków i znajduje się na terenie wpisanego do rejestru zabytków nieruchomych układu urbanistycznego ulicy Twardej. 

Urzędnicy tłumaczyli, że w przeciwieństwie do niewielkich wartości artystycznych, budynek posiada jednoznaczne i czytelne wartości historyczne oraz naukowe, co wynika z potwierdzonych źródłowo związków ze społecznością żydowską m.in. pełnił funkcji pomocniczej względem synagogi. Podkreślono również, że budynek jako jeden z nielicznych obiektów na terenie dawnej dzielnicy żydowskiej przetrwał zniszczenia drugiej wojny światowej. I w ocenie urzędników pomimo licznych przekształceń oraz przebudów, obiekt posiada walor autentyzmu.

Reklama
Reklama

Z tą argumentacją nie zgadzał się właściciel budynku. Gmina upierała się, że ten nie wykazuje żadnych wartości artystycznych, nie posiada cech zabytku. A objęcie go ochroną stanowi nieproporcjonalne działanie organu konserwatorskiego ograniczające prawo własności. Wskazywano, że zgodnie z opiniami naukowymi budynek pozbawiony jest walorów zabytkowych z wyjątkiem dawnych napisów wewnątrz budynku. Zaś jego stan techniczny bezpośrednio zagraża zdrowiu i bezpieczeństwu. 

Odwołanie nic nie dało i spór trafił na wokandę. W pierwszej instancji skończył się jednak fiaskiem dla właściciela oficyny. Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Warszawie tłumaczył, że jednym z podstawowych obowiązków Rzeczypospolitej Polskiej jest ochrona dziedzictwa narodowego. Przepisy regulujące zagadnienie wpisu obiektu do rejestru zabytków nie wprowadzają zaś szczegółowych przesłanek, którymi powinien kierować się organ, dokonując oceny celowości objęcia zabytku ochroną konserwatorską. Zatem jego decyzja ma charakter uznaniowy i opiera się na ocenie danego przedmiotu ochrony przez pryzmat ustawowej definicji zabytku, zgromadzonej w sprawie dokumentacji oraz wiedzy i doświadczenia wojewódzkiego konserwatora zabytków oraz podległych mu pracowników wojewódzkiego urzędu ochrony zabytków. A WSA nie dopatrzył się, aby urzędnicy przekroczyli granice uznania administracyjnego. Co więcej, jego zdaniem ich argumentacja dotycząca wartości historycznej i naukowej spornego obiektu zasługuje w pełni na aprobatę.

Czy zawsze cały budynek musi trafić do rejestru zabytków?

Zupełnie pod innym kątem na sprawę i problem ochrony zabytków spojrzał dopiero NSA. Nie tylko skasował zaskarżony wyrok, ale także decyzje obu instancji. Zgodził się ze skarżącą, że w sprawie ocena materiału dowodowego nosiła cechy dowolności i była wybiórcza. Sądowi nie umknął też fakt fundamentalnej, długotrwałej wątpliwości co do rzeczywistej wartości zabytkowej całego obiektu, co musiało rzutować na ocenę proporcjonalności zastosowanego środka ochrony. Postępowanie w sprawie trwało wiele lat i cechowała je niekonsekwencja ze strony samego organu konserwatorskiego. A to zdaniem sądu miało fundamentalne znaczenie, bo nie ma jednoznacznej sytuacji co do wartości zabytkowej całego obiektu. Jest za to ścieranie się przeciwstawnych opinii.

NSA zauważył, że wpis do rejestru zabytków jest najbardziej intensywną formą ich ochrony i stanowi głęboką ingerencję w konstytucyjnie chronione prawo własności. I dlatego należy go stosować z uwzględnieniem zasady proporcjonalności. Oznacza ona, że zastosowany środek musi być przydatny do osiągnięcia zamierzonego celu i niezbędny w tym sensie, że nie istnieje inny, mniej uciążliwy prowadzący do jego osiągnięcia.  Jak tłumaczył sąd w spornym przypadku konieczne jest zachowanie proporcji między ciężarem a obowiązkami. 

Czy przy ochronie zabytków należy ważyć interes właściciela?

NSA zauważył, że sporny obiekt jest już w wojewódzkiej ewidencji zabytków. Ul. Twarda – układ urbanistyczny jest już chroniony i obowiązkiem organu w sprawie było wyjaśnienie, dlaczego konieczne jest wprowadzenie dodatkowej, bardziej restrykcyjnej formy ochrony dla całego budynku. Nałożenie trzeciej, najsurowszej formy ochrony bez wykazania nieadekwatności dotychczasowych środków, zdaniem sądu, jest naruszeniem zasady konieczności, subsydiarności ingerencji w prawo własności.  

Jak tłumaczył sędzia NSA Mirosław Gdesz, czymś innym jest ochrona obiektu o jednoznacznych, bezdyskusyjnych wartościach, a czymś innym jest nakładanie najsurowszego reżimu ochronnego na taki, którego wartość od lat budzi poważne wątpliwości. Wpisanie do rejestru zabytków całego budynku, gdy jego znaczna część jest pozbawiona cech zabytkowych, a jego stan techniczny grozi katastrofą jest działaniem nieproporcjonalnym i nie wypełnia testu konieczności.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

TK: Trzeba poprawić procedury w sprawie ochrony zabytków

W opinii NSA w spornym przypadku nie wykazano, dlaczego cel w postaci ochrony dziedzictwa nie może być osiągnięty przez wpis częściowy, którym można by objąć napisy wewnątrz budynku czy jego inne elementy. Pojawia się bowiem pytanie, czy takie działanie nie wystarczyłoby z punktu widzenia interesu publicznego. Zdaniem sądu na razie materiał dowodowy w sprawie z całą pewnością nie pozwalał na zastosowanie wpisu całościowego. Dlatego sprawa wróci do organu, który będzie musiał pogłębić swoją analizę i powinien wziąć pod uwagę wytyczne sądu w zakresie zasady proporcjonalności. 

NSA zwrócił przy tym uwagę na to, że ochrona dziedzictwa nie może odbywać się w próżni i oderwaniu od realiów społecznych oraz ekonomicznych. Nie może być tak, że wpis do rejestru stanowi jedynie sankcję i prowadzi do ruiny danego obiektu. 

Wyrok jest prawomocny.

Sygnatura akt: II OSK 881/23

Prawo karne
Przegląd auta „na papierze”. Prawomocny wyrok dla diagnosty i kierowcy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Prawo karne
Syn skazany za jazdę po alkoholu, auto straciła matka
Sądy i trybunały
Marcin Walasik: sędziowie będą mieli jednolity status. A co z wynagrodzeniem?
Internet i prawo autorskie
Organizacje twórców apelują do minister kultury. „Pani decyzja przejdzie do historii"
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Prawo drogowe
Czy kolizja w trakcie egzaminu na prawo jazdy go unieważnia? Jest ważny wyrok NSA
Materiał Promocyjny
Nowy Ursus to wyjątkowy projekt mieszkaniowy w historii Ronsona
Reklama
Reklama