Reklama

Noblista László Krasznahorkai, krytyk „gulaszowego komunizmu" i Orbána, lekceważony w Polsce

Jeśli ktoś chce kupić książki węgierskiego pisarza-noblisty, żyjącego poza orbanowskimi Węgrami i krytykującego rząd Orbána – odbije się od ściany. Powieści wydawała dawno temu Beata Stasińska w WAB. Tom opowiadań „A świat trwa” opublikuje 3 grudnia Wydawnictwo Czarne.

Publikacja: 09.10.2025 16:29

László Krasznahorkai

László Krasznahorkai

Foto: PAP/EPA

Albo polski rynek książki sięgnął dna, bo tak bardzo się skomercjalizował, albo intuicja zawodzi wydawców. Jakby nie było, Polacy mogą teraz kupić książki tegorocznego noblisty tylko w językach obcych bądź w antykwariatach – jeśli mają szczęście.

Reklama
Reklama

W Polsce trzy pierwsze książki Węgra wydała WAB, a wprowadzała je na polski rynek współzałożycielka oficyny i ówczesna redaktorka naczelna Beata Stasińska.

László Krasznahorkai, wydawany w Polsce kilkanaście lat temu

– W latach 80., kiedy proza w naszej części Europy była w złej kondycji, Krasznahorkai był najważniejszym prozaikiem – mówi Beata Stasińska. – Dał prawdziwy opis ducha wschodnioeuropejskiego i jego degrengolady w „Szatańskim tangu”.

„Szatańskie tango” z premierą w 1985 r., wydane w Polsce w 2004 r., to pierwsza powieść László Krasznahorkaiego. Została obwołana wydarzeniem literackim. Autor już wtedy był porównywany z Kafką i Márquezem. W fikcyjnej osadzie, na południowym wschodzie Węgier, wegetuje garstka ludzi w stanie katastrofy. Dojrzewają do tego, żeby porzucić wieś i szukać szczęścia. W takim beznadziejnym krajobrazie zjawia się charyzmatyczny włóczęga Irimias. Mieszkańcy natychmiast zaczynają postrzegać go jak proroka, współczesnego Mojżesza, który wyprowadzi ich z domu niewoli do ziemi obiecanej.

Reklama
Reklama

Debiut sprawił, że pisarz bywa określany jako postmodernistyczny. Znany jest z długich, zawiłych zdań – każdy z 12 rozdziałów „Szatańskiego tanga” składa się z jednego akapitu. Powieść została zaadaptowana na ponad siedmiogodzinny film przez reżysera Bélę Tarra, z którym Krasznahorkai od dawna współpracuje (razem zrealizowali sześć filmów). Zaś w 2015 r. otrzymała nagrodę Man Booker International.

– Węgrem szybko zainteresowała się Susan Sontag i został wydany w Ameryce – mówi Beata Stasińska. – Ja miałam okazję opublikować jeszcze „Wojna i wojna” (2007) oraz „Melancholię sprzeciwu” (2011), która podobnie jak „Szatańskie tango” też została sfilmowana, ale już pod innym tytułem („Werckmeister Harmonies”).

Zdaniem tłumaczki pisarza Elżbiety Sobolewskiej (przetłumaczyła wszystkie wspomniane tu powieści), znane z „Szatańskiego tanga” i „Melancholii sprzeciwu” „węgierskie wioski to świat zacofania i braku nadziei. Mieszkańcy nie oczekują tam od życia realnej poprawy swojej egzystencji, bo już dawno porzucili myśl, że cokolwiek im się należy. Żyją na skraju szaleństwa w swoim hermetycznym świecie, w ciszy zapomnienia czekając na cud”.

Czytaj więcej

Literacka Nagroda Nobla 2025. Poznaliśmy nazwisko laureata

– Krasznahorkai to jest pisarz pod każdym względem „w poprzek” – i poprzez nazwisko o słowiańskich korzeniach, ale także wobec władzy – podkreśla Beata Stasińska. – Podobnie jak Imre Kertész, poprzedni węgierski noblista z 2002 r., był atakowany przez ludzi Viktora Orbána. Kiedy już byłam poza WAB, Krasznahorkai prosił mnie o pomoc w wydaniu książek w Polsce, ale stawiał zawsze zdecydowanie jeden warunek: nie można korzystać z pomocy rządu Orbána, jeśli chodzi o dotacje na tłumaczenie i premierę.

Bez względu na to, jakie były powody – Krasznahorkai nie był u nas długo wydawany. Honoru polskich wydawców broni teraz Wydawnictwo Czarne, które kupiło licencję na tom opowiadań „A świat trwa”, który był na krótkiej liście Man Booker International w 2018 r. Książka złożona z 21 opowiadań w trzech grupach ma się ukazać 3 grudnia w przekładzie Elżbiety Sobolewskiej.

Reklama
Reklama

Jeśli są czytelnicy, którzy nie czytali moich książek, nie mógłbym im niczego polecić; zamiast tego radziłbym im wyjść, usiąść gdzieś, na przykład nad strumieniem, bez niczego do roboty, bez niczego do myślenia, po prostu tkwić w ciszy niczym kamienie. W końcu spotkają kogoś, kto już przeczytał moje książki

László Krasznahorkai

László Krasznahorkai i odejście od fabuły

„Krasznahorkai wpisał się w rodzimy fenomen literacki – kierunek określany jako „węgierska nowa proza”, pod pewnymi względami nawiązujący do francuskiej nouveau roman – pisze w posłowiu do „A świat trwa” Elżbieta Sobolewska. – W nurcie mamy do czynienia z odejściem od tradycyjnej, chronologicznie uporządkowanej fabuły; postaci często są bezimienne; forma eksperymentalna i wymagająca, lecz treść nieoderwana od problematyki współczesności”.

Proszę zwrócić uwagę na to, jak zaczynają się opowiadania z tomu „A świat trwa". „Wędrowanie na stojąco” od zdania, które cytuję we fragmencie: „Trzeba stąd odejść, to nie jest miejsce, w którym da się żyć i w którym warto zostać, to miejsce, gdzie ciężar tego wszystkiego, co nieznośne, niemożliwe do wytrzymania, zimne, smutne, śmiertelne i pozbawione życia, zmusza do ucieczki (...)”. A teraz „Gagarin”, również we fragmencie: „Jeszcze nie chcę umierać, tylko opuścić Ziemię, to pragnienie, jakkolwiek komiczne, jest tak silne, że nie mogę się go pozbyć niczym fatalnej infekcji, niszczy moją duszę, przemknęło mi przez myśl, opanowało mnie, w wiecznym wczoraj schwytało duszę w sidła”.

Krasznahorkai wpisał się w rodzimy fenomen literacki – kierunek określany jako „węgierska nowa proza”, pod pewnymi względami nawiązujący do francuskiej nouveau roman 

Elżbieta Sobolewska, tłumaczka

Puenta? Ziemia to nie jest wymarzone miejsce, by żyć!

W posłowiu „A świat trwa” czytamy też: „Rozpad społeczeństwa jest egzystencjalną koniecznością – mówi autor w jednym z opublikowanych w prasie literackiej wywiadów. I to nie jest konkluzja, do której Krasznahorkai doszedł w ostatnich niespokojnych latach. Takie przeczucie towarzyszyło mu już od samych początków jego literackiej drogi. Rozpoczętej zresztą w czasach węgierskiego gulaszowego komunizmu. Ten dziś już nieco zbanalizowany termin przywołują wszyscy, którzy podejmują próby zrozumienia węgierskiej współczesności i socjologicznych korzeni opresyjnych rządów Orbána. Węgrzy przyzwyczajeni w latach komunizmu do pewnego (...) dobrobytu (…) nie czują również w obecnej sytuacji politycznej takiego dyskomfortu, jakiego można by oczekiwać”.

Reklama
Reklama

László Krasznahorkai i już druga szwedzka nagroda

Warto wspomnieć, że Szwedzi docenili Węgra już rok temu. W 2024 r. przyznali mu Międzynarodową Nagrodę Literacką Kulturhuset Stadsteatern za powieść „Herscht 07769”. Pisarz chciał napisać o Janie Sebastianie Bachu, podziwianym od dzieciństwa, a wyprawa do Turyngii śladami kompozytora i spotkanie z pewnym młodym człowiekiem zakończyła się napisaniem o problemie odradzania się w Europie ruchów o charakterze nazistowskim. To też jest książka o szaleństwie małej społeczności. Angielski przekład „Herscht 07769” w Nowym Jorku czytała Patti Smith, wielbicielka pisarza.

Teraz Akademia Noblowska podkreśliła, że 71-latek „zachwyca i jest wizjonerem, który w obliczu apokaliptycznego terroru potwierdza siłę sztuki”. „Krasznahorkai to wielki pisarz epicki, wpisujący się w środkowoeuropejską tradycję sięgającą od Kafki po Thomasa Bernharda. Cechą charakterystyczną jego twórczości jest absurdalność i groteskowa przesada” – powiedział Anders Olsson, przewodniczący Komitetu Noblowskiego.


Pisarz zachwyca i jest wizjonerem, który w obliczu apokaliptycznego terroru potwierdza siłę sztuki

Akademia Noblowska

Olsson opisał prozę Krasznahorkaiego jako „rozwijającą się w kierunku płynnej składni z długimi, zawiłymi zdaniami pozbawionymi kropek, co stało się znakiem rozpoznawczym”.

Reklama
Reklama

Susan Sontag określiła autora mianem „współczesnego węgierskiego mistrza apokalipsy”, a W.G. Sebald chwalił uniwersalność jego wizji.

Karierę Krasznahorkaiego ukształtowały też podróże. Po latach spędzonych na prowincji, gdzie pracował jako dozorca bydła, górnik czy w domu kultury po raz pierwszy opuścił komunistyczne Węgry w 1987 r., spędzając rok w Berlinie Zachodnim na stypendium, a później czerpał inspirację z Azji Wschodniej – zwłaszcza z Mongolii i Chin – do takich dzieł jak „Więzień Urgi” oraz „Zagłada i smutek pod niebem”.

Pracując nad powieścią „Wojna i wojna”, autor podróżował po Europie i przez jakiś czas mieszkał w nowojorskim apartamencie Allena Ginsberga, twierdząc, że wsparcie legendarnego poety beatników miało kluczowe znaczenie dla ukończenia powieści.

László Krasznahorkai nie zachęca do siebie

Zapytany, jak opisałby swoją pracę w wywiadzie dla „Guardiana” w 2015 r., Krasznahorkai odpowiedział: „Listy; potem z listów słowa; potem z tych słów kilka krótkich zdań; potem więcej zdań, które są dłuższe, a w większości bardzo długie, przez 35 lat. Piękno języka. Zabawa w piekle”.

O czytelnikach, którzy po raz pierwszy zetknęli się z jego twórczością, dodał: „Jeśli są czytelnicy, którzy nie czytali moich książek, nie mógłbym im niczego polecić; zamiast tego radziłbym im wyjść, usiąść gdzieś, na przykład nad strumieniem, bez niczego do roboty, bez niczego do myślenia, po prostu tkwić w ciszy niczym kamienie. W końcu spotkają kogoś, kto już przeczytał moje książki”.

Reklama
Reklama

Proza Krasznahorkaia ma coś z modlitwy, coś z lamentu, ale przede wszystkim coś z nieskończonego wewnętrznego monologu, w którym każde słowo waży więcej niż poprzednie

Elżbieta Sobolewska, tłumaczka pisarza

Krasznahorkai dwukrotnie z rzędu zdobywał nagrodę za najlepszą przetłumaczoną książkę w USA: w 2013 r. za „Szatańskie tango”, a w 2014 r. za „Seiobo There Below”.

Elżbieta Sobolewska stwierdza: „Proza Krasznahorkaiego ma coś z modlitwy, coś z lamentu, ale przede wszystkim coś z nieskończonego wewnętrznego monologu, w którym każde słowo waży więcej niż poprzednie. Autor nie zadaje pytań i nie szuka odpowiedzi, bo każda byłaby fałszem i hipokryzją. Zamiast tego pozwala, by język sam się zagęszczał, zapadał, pulsował jak myśl, której nie sposób uchwycić do końca”.

Dodajmy, że tegoroczny laureat literackiej Nagrody Nobla László Krasznahorkai był w ścisłej czołówce pisarzy typowanych do najważniejszego wyróżnienia wraz z takimi autorami jak Haruki Murakami, Margaret Atwood i Salman Rushdie.

Większość węgierskich mediów, pisząc o nagrodzie dla rodaka, przemilcza, że jest krytykiem obecnego rządu węgierskiego i mieszka z tego powodu poza krajem.

Literatura
„Zmora” Roberta Małeckiego, czyli zanim zobaczymy Magdę Cielecką jako Kamę Kosowską
Literatura
„Nie ma już obywateli świata, bo do tego potrzebny byłby świat, a świata nie ma – są tylko rynki”. Wywiad z László Krasznahorkaiem
Literatura
Literacka Nagroda Nobla 2025. Poznaliśmy nazwisko laureata
Literatura
Literacki Nobel’25. Czy dostanie go Poniatowska?
Literatura
Obrazoburczość po afrykanersku, czyli literacka legenda
Reklama
Reklama